To nie jest blog kulinarny. Ale to jest mój blog, a ja uwielbiam gotować.
Możecie sobie myśleć, że taki miszmasz, że miało być o świadomym rodzicielstwie i życiu w ogóle, a ja tu wyjeżdżam z jakimiś przyziemnymi serniczkami. Prostuję więc zawczasu – po pierwsze te serniczki nie są przyziemne, choć są banalnie proste w przygotowaniu. Po drugie temat zdrowego i lokalnego jedzenia bardzo mi rezonuje ze świadomym i autentycznym życiem.
Są dwie drogi
Jeśli znalazłeś ten wpis przez wyszukiwarkę i nie interesują Cię moje dywagacje na temat związku diety ze świadomym życiem, to po prostu zjedź w dół do przepisu. Na pewno będziesz zadowolony z efektu, bo jest naprawdę pyszny. Jeśli zaś jesteś stałym czytelnikiem Kamyka, to zaraz wyjaśnię Ci, dlaczego jedzenie i świadome wybory w tej kwestii są dla mnie takie ważne
Bogactwo Podlasia
Odkąd przenieśliśmy się na Podlasie, czujemy się trochę jakbyśmy trafili do kulinarnego raju. Mój Tata w każdy piątek skoro świt idzie na mały targ, na który rolnik przywozi ze swojej wsi własnej roboty ser, twaróg, chleb pieczony na liściu chrzanu i jajka. Właśnie dlatego w niedzielę na śniadanie zwykle jemy serniczki.
Niedawno też dostaliśmy od koleżanki (Kasiu, jesteśmy Ci za to ogromnie wdzięczni!) namiary na rolnika, który przywozi swoje ekologiczne warzywa i owoce. Dwa razy w tygodniu przyjeżdża pod nasze przedszkole i możemy kupować bez pośredników pyszne maliny, ogórki i porzeczki tak słodkie, jakich nigdy nie jedliśmy. Rozpływamy się nad ich walorami smakowo-zdrowotnymi i jesteśmy szczęśliwi, że choć w taki sposób możemy wspierać nasze lokalne rolnictwo.
Czytałam ostatnio, jakie są ceny owoców na skupie i jestem naprawdę zniesmaczona polityką państwa w tej kwestii. Rolnikowi, który ma sprzedać kilogram porzeczek za 40 groszy często nie opłaca się nawet ich zbierać, więc zostawia je na krzakach. Pełnowartościowe, zdrowe i pyszne jedzenie marnuje się, bo jego ceny są zupełnie nieadekwatne do pracy, którą hodowcy wkładają, żeby mogło dojrzeć. Nie wszyscy rolnicy są przy okazji urodzonymi biznesmenami, a niektórzy chcą po prostu zająć się tym, co potrafią najlepiej, czyli uprawą roślin. Dlatego, kiedy kupujemy u naszego Pana Mikołaja pyszności, korzyść jest obopólna – my kupujemy towar najlepszej jakości i w dobrej cenie, bo bez niepotrzebnych , jak się okazuje, pośredników, a on zarabia godne pieniądze za swoje plony.
Ortoreksja czy świadomość
Czytam ostatnio o ortoreksji i o tym, że niektóre młode mamy, to mają hopla na punkcie diety swoich dzieci. Mówiąc szczerze nie jestem pewna, czy problem naprawdę istnieje, czy jest nakręcony przez producentów „pysznych i zdrowych” kremów do kanapek z olejem palmowym, idealnych na śniadanie dla twojego dziecka. Bo jak się wepchnie ludzi dbających o to, co jedzą i mówiących bez ogródek o tym, co nie jest pożywieniem, tylko zapychaczami do szufladki o wdzięcznej nazwie „ekoświry”, to może będą mieli mniejsze możliwości wpływu na innych.
W zdrowym ciele zdrowy duch
W naszej rodzinie dbamy o to, co jemy. W ogromnym skrócie oznacza to, że:
→ Staramy się nie jeść białego cukru i produktów nim słodzonych. Dlatego, że wiemy jak działa na organizm. Dlatego, że jak sobie pofolgujemy, to od razu zaczynają się różnego typu infekcje u każdego z nas. Dlatego, że nie ma żadnych wartości odżywczych i znamy co najmniej sześć jego bardziej wartościowych zastępników (ksylitol/erytrytol cukier kokosowy, syrop klonowy, syrop daktylowy, daktyle, miód).
→ Ograniczamy spożycie mięsa, bo jesteśmy przekonani, że dieta wegetariańska jest zdrowsza. Mięso drobiowe z wolnego wybiegu jemy mniej więcej raz na tydzień/dwa tygodnie, mięso wieprzowe jedzą tylko niektórzy z nas w postaci kiełbasy i kotletów u dziadków. Do tego czasem jakaś ryba. Dla niektórych z nas jest to łatwiejsze, dla innych trudniejsze, ale znamy swój cel i dążymy do niego.
→ Staramy się opierać naszą dietę na warzywach, owocach, kaszach i ziarnach bo właśnie te produkty mają najwięcej wartości odżywczych, a poza tym wszyscy je lubimy.
→ Dbamy o różnorodność w naszej diecie, żeby dostarczyć swoim organizmom wszystkie niezbędne składniki odżywcze i po prostu mieć frajdę z przygotowywania posiłków i jedzenia ich.
Przepis idealny
Dlatego, kiedy zaczęliśmy dostawać dary od moich rodziców szukałam idealnego przepisu na serniczki. Miały być pyszne, szybkie i łatwe w przygotowaniu i nie zawierać tony cukru. Niestety żaden z przepisów nie spełniał wszystkich trzech warunków. Zaczęłam zatem eksperymentować na bazie tego, co znalazłam w Internecie. I tak oto powstał mój własny przepis na serniczki idealne. Ciasto robi się w trzy minuty, smażą się całkowicie bezproblemowo, zamiast białego cukru jest w nich cukier kokosowy i są obłędnie pyszne, co potwierdza moja rodzina za każdym razem, kiedy je zrobię. Cukier kokosowy nie jest co prawda z podlaskich upraw, ale naprawdę rewelacyjnie pasuje do serniczków i podkręca ich smak swoim lekko karmelowym aromatem.
Do tych dodałam dżem z czarnej porzeczki, który zrobiłam z porzeczek od pana Mikołaja i to było genialne połączenie. Wcześniej podawałam serniczki z malinami, truskawkami, czereśniami i borówkami i też było naprawdę dobrze. Spróbujcie i dajcie znać, czy Was też zabierają do kulinarnego nieba!
Składniki:
→ Twaróg – ok. 30 deko
→ 2 jajka
→ Cztery łyżki cukru kokosowego
→ Szklanka mąki orkiszowej albo pszennej
Na polewkę:
→ Jogurt grecki o pojemności 350 g.
→ 2 łyżki cukru kokosowego
→ 1/4 łyżeczki cynamonu
Na polewkę polewki:
→ Dżem z czarnej porzeczki (czarna porzeczka podgotowana przez chwilę z odrobiną wody i to wszystko. Owoce były tak dojrzałe, że nie trzeba było dodawać nic więcej)
Do smażenia:
→ Masło klarowane albo olej kokosowy
*Składniki na serniczki wymieszaj dokładnie ręką albo widelcem.
*Do jogurtu greckiego dodaj cukier kokosowy i dokładnie wymieszaj, możesz dodać cynamonu, jeśli nie jesteś z frakcji „cynamon to tylko do ryżu z jabłkami”.
*Na patelni rozgrzej odrobinę tłuszczu do smażenia i kiedy będzie gorący wykładaj na niego serniczki, formując je widelcem. Gdyby ciasto było za rzadkie (konsystencja twarogu ma na to wpływ), dodaj jeszcze trochę mąki. Im więcej tłuszczu dodasz, tym bardziej chrupiące będą serniczki. Im mniej, tym będą zdrowsze. Znajdź swój własny balans 🙂
*Kiedy zetną się i przyrumienią z jednej strony, odwróć każdy placek na drugą. Ja odwracam je widelcem.
*Gdy będą przyrumienione z dwóch stron, to znaczy, że są gotowe.
Gorące serniczki przełóż na talerz i podawaj od razu polane jogurtem i dżemem porzeczkowym. Orgazm smakowy gwarantowany!