Opowiem Wam pewną historię o zwyczajnej matce, która została królową.
Wydarzyło się to dawno dawno temu i dziś. I zdarzy się pewnie jeszcze wiele razy w przyszłości…

Marzenia o rycerzu

Była sobie dziewczyna, która marzyła o swoim rycerzu. Nie czuła się do końca dobrze we własnej skórze, ale miała przeświadczenie, że wspaniały rycerz jest jej przeznaczony.

Szukała go w różnych miejscach i w końcu znalazła rycerza, który kiedyś jej się przyśnił – męski, a zarazem delikatny, niezłomny i jednocześnie wrażliwy. Rycerz także zakochał się w dziewczynie i poprosił ją o rękę.

I żyli według planu

Wzięli ślub i spłodzili dzieci, a w międzyczasie okazało się, że wspaniały rycerz jest też człowiekiem – ma swoje wady i zalety. Dziewczyna, która stałą się już kobietą wierzyła z całego serca w ich miłość i szczęście, choć wciąż czuła, że nie do końca pokochała samą siebie.Tak bardzo chciała, żeby wszystkim wokół niej było dobrze, że dawała z siebie więcej niż mogła, spalając się przy tym.

Miała rycerskiego, ciepłego i kochanego męża, dwie wspaniałe córki i poczucie, że niesie na barkach cały świat. Planowała swoje działania tak, żeby zoptymalizować pracę i odpoczynek, wplatając pomiędzy nie aktywność fizyczną i spotkania z przyjaciółmi. Jedna zmiana w misternie utkanej przez nią sieci wzajemnych połączeń potrafiła przyprawić ją o palpitacje serca.

W pewnym momencie zorientowała się, że traci z oczu to, co jest dla niej najważniejsze w życiu rodzinnym – dialog, kontakt, zaufanie, wolność i miłość. Zastępowała je sztywnym harmonogramem i kontrolą. Uświadomiła sobie też, że od kilku lat nie odpoczywała tak naprawdę, bez opiekowania się kimś, więcej niż trzy godziny. Jej cierpliwość była poważnie nadwerężona i byle pierdoła potrafiła ją wyprowadzić z równowagi.

Dobre wróżki

Postanowiła, że dłużej tak być nie może. Zaczęła rozmawiać o swoich potrzebach z przyjaciółkami.
Jedna, z którą znały się od dwudziestu pięciu lat, zaproponowała jej wspólny wyjazd bez dzieci do SPA.

Kobieta nieśmiało napomknęła o tym swojemu rycerzowi, który podjął męską decyzję, że będzie to możliwe po odstawieniu młodszej córki od piersi. Wtedy zrozumiała, że nieśmiało napomykając mówi, że mogłaby pojechać, ale wcale nie musi i może faktycznie za rok okoliczności będą bardziej sprzyjające.

Wtedy poczuła znajomy ciężar ba barkach i klatce piersiowej. Wsłuchała się w siebie, pogadała z przyjaciółką jeszcze raz i powiedziała rycerzowi prawdę – potrzebowała tego wyjazdu, tych dwóch dni tylko dla siebie jak powietrza.
Rycerz, jak to rycerz, przyjął tę wiadomość po rycersku i zadeklarował, że pomoże swojej białogłowej zorganizować wszystko tak, żeby mogła pojechać.

Tak też się stało. Kobieta, wiedząc, że rycerz straci przez to kilka godzin ze swojej pracy zorganizowała wyjazd tak, żeby zająć mu jak najmniej czasu, wyjeżdżając dopiero po południu. W piekarniku zostawiła chleb, który wystarczyło włączyć, a potem wyjąć, w lodówce jedzenie, w garderobie przygotowanych kilka kompletów ubrań dla dzieci.

Stoliczku nakryj się

Wyjazd był tak cudowny, że nie potrafiła znaleźć słów, żeby to opisać.
Czuła jak każda komórka jej ciała powoli odpuszcza codzienny stres i nastraja się na relaks. Razem z przyjaciółką gadały do upadłego, jadły, piły tyle wina, ile miały ochotę bez najmniejszych wyrzutów sumienia i oglądały lekką komedię tuż przed zaśnięciem.

Postanowiła sobie wtedy, że – może nie zawsze do hotelu, niekoniecznie na SPA – chce zrobić z takich wypadów bez dzieci z bliskimi osobami nową tradycję, bo czuła się jakby ktoś przyłożył balsam do jej zmęczonej duszy.

Podczas peelingu, który był w pakiecie, kobieta odprężyła się jeszcze bardziej. Przemknęła jej przez głowę nieśmiała myśl, że gdyby to był masaż, to byłaby dla niej pełnia szczęścia, ale starym nawykiem skarciła się sama za to, że nie docenia tego, co ma.

Rycerz z dziećmi przyjechał po kobietę następnego dnia po południu. Była radosna i pełna wdzięczności, a jej piersi mleka, które nazbierało się przez całą dobę. Młodsza córka przetrwała noc bez cycusia w ramionach ukochanego taty, który kołysał ją podczas przebudzeń.

Mały bal

Po kilku dniach nadeszła niedziela i urodziny kobiety, które świętowała ze swoją rodziną i przyjaciółką, z którą była na wyjeździe. Reszta przyjaciółek zadzwoniła z życzeniami i powiedziała, że akurat dziś nie mogą przyjść.

Wyprawa do dalekiej krainy

Kolejnego dnia cała rodzina wyjechała do Warszawy, żeby odwiedzić Centrum Nauki Kopernik. Wyjazd był udany, ale jednak prawie czterysta kilometrów przejechanych jednego dnia może zmęczyć najtwardszego bohatera (tu przeczytasz więcej na temat naszych podróży z dziećmi.

Po powrocie kobieta zdała sobie sprawę, że wszystkie atrakcje urodzinowe się skończyły i od jutra wracają wszyscy do codziennego życia. Zrobiło jej się trochę smutno i ciężko na myśl o tym, ale była już wyczerpana i nie miała siły na głębokie procesy, więc zrobiła trzy głębokie wdechy. Później zaczęła jak zwykle obmyślać, co zrobi na śniadanie, a potem obiad, o której i gdzie będzie pracować i co będą wszyscy robić po przedszkolu.

Z rytmu wybił ją tylko rycerz, który tym razem wcielił się w postać mądrego starca

Rycerz zamienia się w mędrca

– Ogol nogi, żonko – powiedział głosem, w którym słychać było, że wie coś więcej niż kobieta, która dopiero miała zostać królową.
– Co?! – wykrzyknęła kobieta z elokwencją adekwatną do pory i zmęczenia, lecz niezbyt głośno, bo dzieci już spały.
– Ogol nogi – powtórzył mędrzec – i nie pytaj o nic więcej. Zaufaj mi, jutro będziesz się cieszyć, jeśli to zrobisz.
– Aha… – odpowiedziała kobieta i zaufała.

Zwykły poranek

Rano wszystko było jak zwykle – ktoś nie chciał się uczesać, ktoś inny ubrać. Ktoś powiedział, że jak będzie miał sto lat, to nadal będzie dzieckiem, ktoś inny zaczął na te słowa śpiewać: „Sto lat, sto lat…”.

Kobieta jakoś odnalazła się w codziennej rutynie: śniadanie, zabawa, ubieranie.Zapakowała córki do samochodu i zawiozła je do przedszkola. Jadąc, zastanawiała się, co zrobić z tym, że po wczorajszym dniu podróżnym właściwie jedynym, na co miała ochotę było leżenie przez kilka godzin, a przecież przez ostatnie dni tak mało pracowała i chciała też w końcu nadrobić zaległości.

Zdecydowała, że pojedzie pracować do ulubionej kawiarni, bo tyle mogła dla siebie zrobić. Wszechświat jednak, odkąd przestała przekrzykiwać swój wewnętrzny głos, zaczął odpowiadać na jej najgłębsze pragnienia.

Kiedy wychodziła z kawiarnianej łazienki zadzwonił telefon.

– Gdzie ty jesteś i dlaczego nie w przedszkolu?! – usłyszała trochę rozbawiony, a trochę zaniepokojony głos jednej z przyjaciółek, którym mówiła niedawno o tym, że na tym etapie jej życia najlepszym prezentem jest dla niej czas dla siebie.
– W naszej kawiarni – odpowiedziała zgodnie z prawdą.
– To weź to, co zamówiłaś na wynos albo wypij w piętnaście minut i o jedenastej piętnaście bądź pod przedszkolem – padły konkretne dyspozycje – i zależy mi na tym, żebyś nie pytała o nic więcej.
– Aha, dobrze – odpowiedziała potulnie kobieta z ogolonymi nogami.

Święto w królestwie

Gdy kobieta zaparkowała pod przedszkolem, zobaczyła przyjaciółki idące w jej stronę.

– Oddaj kluczyki i poczekaj tutaj – zaraz po przywitaniu padło polecenie – i nie pokazuj się swoim dzieciom – dodały tajemniczo.
– Jak sobie życzycie – odpowiedziała kobieta ze śmiechem, wiedząc, że właśnie zaczyna się dziać coś niezwykłego.

Wszystkie wsiadły do samochodu jednej z nich i ruszyły. Jechały w nieznanym dla naszej bohaterki kierunku i rozmawiały o wszystkim.

– Bardzo mi tu z Wami dobrze – powiedziała w pewnym momencie kobieta – ale wiecie, że ja za godzinę muszę odebrać Nastkę z przedszkola?
– Dzisiaj nic nie musisz – odpowiedziały jej koleżanki – dzisiaj jedziesz z nami i masz się tylko dobrze bawić. Twoje dzieci mają zapewnioną opiekę – dodały, uprzedzając jakikolwiek opór.

Kiedy dojechały do celu poszły jeszcze na spokojny spacer, a potem kobieta usłyszała, że za chwilę będzie miała masaż gorącymi kamieniami, po którym trzy wróżki zapraszają ją na obiad.

Kobieta czuła ogromne wzruszenie i wdzięczność.W obciążającej narracji o sobie jako niezastąpionym filarze codziennego życia rodzinnego zaczęła już nawet pozwalać sobie na odpoczynek i relaks, o czym świadczył jej ostatni wyjazd do SPA, ale, na Boga, maksymalnie raz w tygodniu! I w dodatku najpierw musiała na to ciężko zapracować. Przygotować jedzenie, żeby rodzina nie umarła z głodu, skompletować ciuchy, żeby nie umarli z chłodu, rozdzielić opiekę nad dziećmi, żeby nikogo nie obciążyć za mocno, przepracować wcześniej co najmniej kilka godzin, żeby zasłużyć na odpoczynek, zrobić jeszcze kilkanaście innych rzeczy i wtedy już z zawrotami głowy i poczuciem dobrze wykonanego obowiązku wytężać wszystkie siły, żeby nie paść tylko SIĘ RELAKSOWAĆ.

Nie, żeby ktoś o to wszystko kobietę prosił, czy tego od niej wymagał. To była wielka splątana kula własnych wyobrażeń na temat macierzyństwa, wzorców z przeszłości głęboko wrytych w podświadomość i wniosków wyciągniętych na podstawie dotychczasowych doświadczeń.

Kopciuszek zmienia się w królową

Ciężka była ta kula jak piłka lekarska, a tu nagle: pyk! Okazuje się, że kobieta może zupełnie spontanicznie i bez wcześniejszego robienia debetu energetycznego puścić te wszystkie sznurki, które trzyma codziennie tak mocno, aż bieleją jej kosteczki. I w dodatku, że świat nie staje wtedy w miejscu – mąż nie jest wieczorem bardziej zmęczony niż zwykle, dzieci nie są głodne i zrozpaczone, a ona sama nie fuka na swoją rodzinę przy byle pretekście.

Wolność, którą kobieta na nowo odkryła w swoim życiu podczas wydarzeń tego dnia była tak oszałamiająca jak pierwszy haust powietrza po wejściu na szczyt najwyższej góry.
A najcudowniejsze jest to, że – kiedy się wie, że jest się wolnym – przestaje się przy każdej okazji sprawdzać, czy aby na pewno tak jest.

Wdzięczność i poruszenie, że tyle wspaniałych osób podarowało kobiecie pół swojego pracującego dnia, żeby spełnić jej marzenie sprawiały, że rozpuszczała się jak masło.

O tym, jak pięknym przeżyciem dla kobiety był masaż gorącymi kamieniami przez specjalnie wybraną masażystkę, jak obserwowała swoje ciało, które powoli i jakby z niedowierzaniem poddawało się ciepłemu i miękkiemu dotykowi można by napisać oddzielną bajkę. Byłby w niej też rozdział o spacerze w słońcu do bistro, w którym czekały na nią dobre wróżki. O pysznym obiedzie i rozgrzewającej herbacie w cudownym towarzystwie.

W tej historii napiszę tylko, że to był właśnie czas przemiany spracowanego kopciuszka w królową.Królowa jest traktowana po królewsku i tak właśnie było w każdym calu.Jednak o wiele ważniejsze w byciu królową jest traktowanie po królewsku samej siebie. I nie chodzi tu o pozorne luksusy – drogie szaty i kosztowne rozrywki. Mam na myśli luksus bycia blisko siebie samej, słuchania swojego ciała, własnych uczuć i potrzeb.

Happy end

Tu kończy się ta opowieść. Mam wrażenie, że dotyczy ona w pewnym stopniu każdej z nas i że nie ma w tym nic złego.Jak mówił Cynamon w świetnej książce Ulfa Starka dla dzieci (cytuję z pamięci, jeśli zobaczycie błąd, dajcie mi znać):

Może nawet dobrze jest się czasem zgubić
By się potem odnaleźć i znowu polubić

Jest to też pewnego rodzaju taniec matki i dziecka, które z biegiem czasu potrzebuje coraz więcej świata i coraz mniej mamy. Gdyby Nastuszka nie była na to gotowa, to nie wiem, czy wszystko potoczyłoby się tak gładko. A może to ode mnie popłynęła ta energia gotowości?

Nie wiem, ale wiem, że zaczynam nową historię i na myśl o niej czuję ekscytację. Jeszcze pewnie nie raz wpadnę w stare koleiny, ale uczucie wolności, którego doświadczyłam dzięki dobrym wróżkom i mojemu rycerzowi będzie moją gwiazdą polarną.Jeśli jest wśród Was ktoś, kto odnalazł w tej historii siebie i chce wyruszyć w tę podróż razem ze mną, niech da mi znać – w komentarzu, wiadomości prywatnej, jakkolwiek. Niech kobieca moc będzie z nami!